Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

niedziela, 23 czerwca 2013

Żniwo gniewu...

   Znów skończyłam czytać coś, co zostawia w głowie jakiś niepokój, zmusza do przemyśleń, refleksji nad kruchością życia, mocą wiary w człowieka i oczekiwaniami co przyniesie jutro - mocą nadziei. "Żniwo gniewu" przeczytałam skuszona recenzją na blogu "Substytut zeszytu", i choć nie jestem zachwycona tak jak Aerien, to całość oceniam bardzo dobrze. Mimo, że czytałam lepsze książki o zbliżonej tematyce, to "Żniwo..." uważam za godne polecenia. Historia opowiedziana przez Magdalenę jest bardzo dobrze zbudowana, wojenne losy matki i ciotki narratorki, która sięga także w przeszłość kiedy Kaszmira i Maruszka były dziewczynkami przeplatają się z jej badaniami nad poszukiwaniami ojca.Z narracją rozgrywającą się w trzech wymiarach czasowych spotkałam się już u Małgorzaty Kalicińskiej czy Paulliny Simons zwłaszcza w "Tatianie i Aleksandrze", i tak poprzednio, jaki i przy "Żniwie..." bardzo dobrze taką fabułę odbieram.
   Książka dobra, wędrówka bohaterek z Kresów na Ziemie Odzyskane opisana barwnie i realistycznie. Splecione losy sióstr, dwóch odmiennych charakterów, dwóch odmiennych przekonań, dwóch zupełnie innych sposobów życia wciągają w czasy II wojny światowej i czytelnik chcąc nie chcąc utożsamia się z wybraną bohaterką. Sama rozmyślałam nad tym co pchało te kobiety do wędrówki, tułaczki w takich niebezpiecznych czasach - czy tylko potrzeba godnych warunków życiowych, bezpieczeństwa i spokoju. Czy nie gnały je przez świat zmory przeszłości, niepokój zasiany w duszach po śmierci partnerów? Która z dziewczyn była mi bliższa: ciepła, rodzinna Maruszka, czy może zbuntowana, poszukująca Kaszmira?
   A co z Magdaleną z pomocą kuzynostwa odkrywającą losy rodziny, a także i swoje korzenie, czy jej relacje z matką byłyby inne gdyby znała prawdę jeszcze przed jej śmiercią? Ta postać bardzo mi się podobała, dystans Magdy do siebie, jej ciepło, pokora wobec ludzkiego cierpienia jest prostolinijne, wydaje się być oczywistym sposobem postępowania. A przecież sama wiem, że ludzie tacy nie są, że w obliczu bólu, cierpienia nasze reakcje są bardzo różnorodne, ze często nie umiemy się odnaleźć w takich sytuacjach. Zakończenie wydaje się być za wcześnie, czekałam na powojenne losy Maruszki i Kaszmiry, jednak uważam, że jest ono bardzo dobre. Magdaleny postępowanie jest przepojone empatią, nie myśli o sobie co byłoby wręcz pożądane, ale wycisza się, dociera do motywów działania matki i zostawia los swojemu biegowi. Podziwiam ją za to...
Żniwo gniewu - Lucie Di Angeli-Ilovan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz