Książka dobra, wędrówka bohaterek z Kresów na Ziemie Odzyskane opisana barwnie i realistycznie. Splecione losy sióstr, dwóch odmiennych charakterów, dwóch odmiennych przekonań, dwóch zupełnie innych sposobów życia wciągają w czasy II wojny światowej i czytelnik chcąc nie chcąc utożsamia się z wybraną bohaterką. Sama rozmyślałam nad tym co pchało te kobiety do wędrówki, tułaczki w takich niebezpiecznych czasach - czy tylko potrzeba godnych warunków życiowych, bezpieczeństwa i spokoju. Czy nie gnały je przez świat zmory przeszłości, niepokój zasiany w duszach po śmierci partnerów? Która z dziewczyn była mi bliższa: ciepła, rodzinna Maruszka, czy może zbuntowana, poszukująca Kaszmira?
A co z Magdaleną z pomocą kuzynostwa odkrywającą losy rodziny, a także i swoje korzenie, czy jej relacje z matką byłyby inne gdyby znała prawdę jeszcze przed jej śmiercią? Ta postać bardzo mi się podobała, dystans Magdy do siebie, jej ciepło, pokora wobec ludzkiego cierpienia jest prostolinijne, wydaje się być oczywistym sposobem postępowania. A przecież sama wiem, że ludzie tacy nie są, że w obliczu bólu, cierpienia nasze reakcje są bardzo różnorodne, ze często nie umiemy się odnaleźć w takich sytuacjach. Zakończenie wydaje się być za wcześnie, czekałam na powojenne losy Maruszki i Kaszmiry, jednak uważam, że jest ono bardzo dobre. Magdaleny postępowanie jest przepojone empatią, nie myśli o sobie co byłoby wręcz pożądane, ale wycisza się, dociera do motywów działania matki i zostawia los swojemu biegowi. Podziwiam ją za to...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz