Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

czwartek, 13 czerwca 2013

Saszeńka...

   Wczoraj wieczorem usiadłam z laptopem pod regałem z książkami i do zakładki "Moje książki" w dole bloga chciałam wklepać kolejne pozycje mojego księgozbioru. Udało mi się dopisać tytuły z jednej półki, a jest ich osiem, kiedy wpiszę resztę nie mam pojęcia.
Podczas pisania wpadła mi w ręce "Saszeńka" - książka, którą kupiłam w szale uniesień nad trylogią "Jeźdźca miedzianego". Grzebałam w Empik'u, aż się dogrzebałam, skusiło mnie wydanie, piękna okładka, obszerna treść i opis na końcu, który mnie zaintrygował. Kupiłam i ...
   Wpadłam po uszy, czytałam z przejęciem historię młodej rosjanki z żydowskimi korzeniami, zafascynowanej bolszewicką ideologią. Czytając czułam się jakbym oglądała film o Saszeńce, o jej młodości, małżeństwie z Wanią, pracy. Fabuła piękna, zamaszysta, wciąga niemal od pierwszych stron. Nie napiszę więcej o treści, bo warto po nią sięgnąć i poczytać, zwłaszcza, że gdzieś czytałam, że książka oparta jest na autentycznych faktach. Autor Simon Montefiore wiele razy pisał o Rosji m.in. liczne biografie Stalina, a podczas zbierania materiałów przeglądał archiwa, akta KGB i innych tajnych służb rosyjskich. Z licznych historii, które poznał zbudował postacie bohaterów, ubrał je w ich własne losy i podał nam czytelnikom.
Więc czytałam, płakałam, współczułam i zastanawiałam się po raz kolejny czy to "ludzie ludziom zgotowali ten los"? Piękne i chyba prawdziwe.
   A na marginesie uniesień czytelniczych - w ubiegłą sobotę przyplątał się do nas kotek (chyba go ktoś wyrzucił!!!), malutki jeszcze matki szukał. Młodzi się zakochali, ja się rozczuliłam nad maleństwem, ale w odruchu rozsądku kazałam iść do sąsiadów popytać czy komuś nie zginą? Poszli, i wrócili z kotem i tekstem: "wszyscy mają już swoje koty i tego nie chcą". No i zaczęło się proszenie! Ze mną poszło gładko, ale Łojcieca się bali, bo on "futrzaka wywiezie w cholerę, wystarczy nam jeden sierściuch". Płacz, rozpacz i ukrywanie kotka przed tatą trwają do dziś, choć on już patrzy z przymrużeniem oka na całą sytuację. A ja matka perfidna i wyrachowana nic im nie mówię, że Łojciec zmienił zdanie, bo jak się martwią to bez szemrania sprzątają po kocie, karmią go i się nim opiekują.
Mamy więc nowego lokatora, na razie bezimiennego, bo miał być Stokrotką, ale okazało się, że jest chłopcem.
Saszeńka - Simon Sebag Montefiore

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz