Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

piątek, 14 czerwca 2013

Ania z ...


Dzisiaj na Onecie przeczytałam artykuł o Lucy Maud Montgomery, bardzo ciekawy, bo nigdy nie czytałam jej biografii, mimo, że książki kiedyś pochłaniałam. Przeczytałam o pisarce, której powieści towarzyszyły mi przez całą podstawówkę i jeszcze w liceum sięgałam po "Anię...". Zaskoczyła mnie jej historia, zawsze utożsamiałam ją z bohaterkami jej prac, myślałam, że ktoś kto tak ciepło pisze o młodzieży, życiu - sam ma z niego satysfakcję. Jakież było więc moje zdziwienie, że pisarka walczyła z zaszufladkowaniem jako pisarka dla nastolatek, marzyła o napisaniu "choć jednej poważnej książki".
   "Ania z Zielonego Wzgórza" i jej dalsze losy to książki, do których wracałam wiele razy. W szkole podstawowej czytałam to w każde wakacje, zakończyłam ten rytuał dopiero w liceum. To dobra książka dla dorastających dziewczynek, zwłaszcza dzisiaj gdy z domu już nie wynosi się podstawowych umiejętności, zasad postępowania.
Zawsze współczułam biednej sierocie smutnego dzieciństwa, ale z kolei zazdrościłam jej tej bujnej wyobraźni, Gilberta - o takiej miłości marzy chyba każda nastolatka. Może historia jest trywialna, bohaterzy cukierkowi, ale naprawdę dobrze mi się to czytało, wciągała mnie fabuła mimo, że czytałam to niejednokrotnie po raz kolejny.
   Film o Ani to pierwszy film, jaki oglądałam i miałam wrażenie, że bohaterowie zeszli z kart książki i wystąpili w filmie. Dokładnie tak sobie wyobrażałam Anię, Gilberta, Marylę... Fabuła tez wiernie odtworzona, bez zmian wątków czy innych wszędzie dziś obecnych udziwnień.
Chyba przeczytam to jeszcze raz...
 Ania z Zielonego Wzgórza - Montgomery Lucy M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz