Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

sobota, 22 czerwca 2013

Bon Jovi...

   Dziś nie będzie o książce. Będzie o koncercie Bon Jovi, który odbył się w ubiegłą środę na gdańskiej PGE Arenie. Dowiedziałam się o koncercie w listopadzie 2012 r. Ten zespół przewija się przez moje życie już od czasów podstawówki. Pierwszą ich piosenką, jaką słyszałam było "Blaze Of Glory" ze ścieżki dźwiękowej filmu "Młode Strzelby II". Wówczas pisała o tym młodzieżowa gazeta "POPCORN", a ja zakochałam się w pięknym teledysku, muzyce i facecie grającym na gitarze z rozwianymi włosami. W liceum siedziałam w ławce z dziewczyną, która uwielbiała ten zespół i zaraziła mnie płytą "Keep The Faith". Słuchałyśmy w kółko tych utworów, a nawet wycięłam z gazety zdjęcie Johna z krótkimi włosami i też kazałam się tak obciąć. W 1994 r. poznałam przyszłego Ojcieca moich dzieci, który słuchał "Slippery When Wet", "New Jersey" czy późniejszego już "Crush".
   Więc gdy pojawiła się okazja zobaczenia Bon Jovi na żywo, nie zastanawiałam się tylko kupiłam Ojciecowi bilety na gwiazdkę. Do ubiegłego wtorku leżały grzecznie w komodzie, aż doczekały się i w środę rano ruszyliśmy do Gdańska. Po drodze zobaczyliśmy Westerplatte i koło 18 dotarliśmy na PGE Arena. Najpierw miło zaskoczył nas support, którym była IRA i świetnie rozbawiła widzów, wydaje mi się, że to jeden z najodpowiedniejszych polskich zespołów, który mógł wystąpić przed takimi gigantami rocka.
Ojcieca zachwyciła scena w kształcie maski cadillaca. Nie będę ani oryginalna, ani nic nowego nie wymyślę: koncert był świetny, profesjonalny, widać było, że poważnie i z szacunkiem traktują widzów. Śpiewali i grali z wielką charyzmą, a przy tym świetnie bawili i publiczność i siebie. Byliśmy zachwyceni, spędziliśmy cudowne trzy godziny w doborowym towarzystwie Bon Jovi!
   A po nocy przespanej w bagażniku, odwiedzeniu sopockiego molo ruszyliśmy jak szaleni do Krakowa, bo o 17 u Loli w szkole impreza z okazji Dnia Matki i Ojca. Zdążyliśmy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz