Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

środa, 11 września 2013

zajęcia...

   Wakacje definitywnie zakończone, rok szkolny już w pełnym biegu, dzieciaki już całkiem wsiąkły w nowy rytm dnia. Skończyło się spanie do ósmej, wstajemy o szóstej, po szkole świetlica, obiad, odrabianie lekcji. Synek nie ma problemów z zadaniami, po obiedzie siada i robi prace domowe na następny dzień, aby móc jak najszybciej iść do kolegi, lub się bawić. Córcia za to nic nigdy nie ma zadane (jak zawsze), i dopiero po moich kilkakrotnych przypomnieniach zabiera się do pracy. Ja jeszcze nie do końca wszystko ogarnęłam, jeszcze nie chce mi się wstać o pół do piątej, jeszcze nie zawsze mam obiad na czas, bo wieczorem czegoś nie podszykowałam. Mam nadzieję, że do końca września wpadnę już w ten rytm i nie będę mieć poślizgów.
Pozapisywałam już młodzież na judo, basen, od października na tańce i wciąż szukam kogoś, kto mógłby ich uczyć angielskiego. I takim sposobem tydzień zrobił się ciasny, ale uważam, że powinni mieć zajęcie, bo ja w ich wieku miałam mnóstwo domowych obowiązków, więc szanowałam wolny czas. Dziś dzieci- moje też bardzo mało pomagają w domu, więc zwyczajnie się nudzą, a jak się nudzą to głupoty do głowy przychodzą.
Wróciliśmy też do starej zasady, że w tygodniu nie zaglądają do komputera, dopiero w piątek po południu mogą coś pograć, poczytać.To dobra zasada, bo Synek jest strasznie nakręcony na wszelkie gadżety elektroniczne, mógłby siedzieć przy kompie, przesiadać się na tablet albo na gierkę. Myślę, że dwie-trzy godziny podczas weekendu w zupełności wystarczają.
   Ja też już dziś wracam na zajęcia z aerobiku i mam nadzieję znaleźć towarzystwo na kijki, bo mimo wakacji, urlopu czuję się zastana i plany odchudzeniowe też stanęły w miejscu. Ogłaszam zatem rok szkolny za rozpoczęty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz