Na osłodę zabrałam ze sobą "Cukiernię pod Amorem. Zajezierscy" Małgorzty Gutowskiej-Adamczyk i "W imię miłości" Marii Nurowskiej. Do pierwszej skłoniły mnie recenzje na blogach innych czytelniczek i faktycznie się nie zawiodłam, bo książka ciekawa, lekka i naprawdę wakacyjna. Lubię też powieści z historycznymi odniesieniami, które w "Cukierni..." są dość częste. Historia Izy, która próbuje rozwikłać rodzinne zagadki z przeszłości jest tak samo wciągająca jak opowieść o jej przodkach z drugiej połowy XIX w. Rodzina Zajezierskich ze wszech miar prawa i szlachetna, też ma swoje brudne tajemnice, skrzętnie ukrywane przed światem, po to by na zewnątrz utrwalić wizerunek niemal idealnego szlachcica. Prawda jednak jest inna, to co dzieje się wewnątrz dworu wiedzą nieliczni, a i ci niechętnie odsłaniają rąbki tajemnic. Także Iza w swych poszukiwaniach napotyka na fakty, które okazują się zagrażać jej rodzinie i co z tym zrobi? W tej części się nie wyjaśnia, trzeba czytać pozostałe.
Klimat powieści podtrzymywany jest dodatkowo barwnymi opisami prowincjalnego miasteczka Gutowa i jego okolic.
Ciekawy jest też zabieg utrzymania fabuły w trzech wymiarach czasowych, co mogłoby się wydawać, że będzie rozpraszać czytelnika, a okazuje się zachętą, gdyż czytając miałam wrażenie,że to ja się cofam wspomnieniami w przeszłość bohaterów, a nie jest to tylko literacka fikcja. Kilka razy już czytałam książki tak zbudowane i zawsze mi się to podobały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz