"Wiśniowy dworek" to historia o rodzinnych dylematach, problemach i poszukiwaniach. Opowieść o dwóch Danusiach, siostrach-bliźniaczkach, które odnajdują się po latach wzrusza, łapie za serce choć momentami wydaje się być aż nazbyt cukierkowa, co wcale nie przeszkadza w czytaniu.
"Rok w Poziomce" bardziej mnie zauroczył niż poprzednia pozycja. Zdecydowanie lepiej mi się czytało o Ewie przez nikogo nie kochanej, szukającej swojego wymarzonego domku gdzieś w Polsce, która odnajduje swe marzenie, odzyskuje rodzinę i zakochuje się z wzajemnością.
Obydwie książki napisane są o kobietach i dla kobiet, mimo, że historie są naiwne, wyssane z palca i nierzadko naciągane do granic możliwości, to polecam z całą odpowiedzialnością na jesienne deszczowe popołudnia. Opowiadania pełne są słońca, kolorów i kończą się szczęśliwie. To terapia antydepresyjna pozwalająca oderwać się od szarej codzienności, wczuć się w losy bohaterki i marzyć o podobnym szczęściu w życiu. Choć na chwilę stajemy się kimś innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz