Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

wtorek, 22 października 2013

chłopi...

   Dziś o książce, która według mnie jest najlepszą polską powieścią literatury klasycznej. Mowa o "Chłopach" Władysława Reymonta. Przeczytałam tę książkę jako jedną ze szkolnych lektur i się byłam w szoku. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że po "Lalce" Prusa, po sienkiewiczowskich epopejach ktoś mógł opisać polską codzienność w tak fascynujący sposób.
   Wcale mnie nie dziwi literacka Nagroda Nobla dla tej pozycji, bo jest to naprawdę majstersztyk sztuki pisarskiej. Fabuła niby taka zwyczajna: losy rodziny Boryny na przestrzeni roku kalendarzowego, ale historia tych wieśniaków jest przedstawiona w taki sposób, że nie można oderwać się od książki.
Malownicza wieś Lipce zgromadziła postaci wielobarwne, skomplikowane, ale tak prawdziwe, że czujemy się jak na prawdziwym wiejskim podwórku. Możemy obejrzeć wiejskie życie z całym jego kolorytem: miłość, radość, bieda, kłótnie i wiele innych obrazów, autentycznych, realistycznych do granic brutalności, okrucieństwa.
Kocham tą książkę za jej malowniczość, pochodzę ze wsi i niektóre fragmenty odbierałam tak, jakbym czytała o swojej miejscowości, niektóre cechy bohaterów odnajduję wśród współmieszkańców, czasem wręcz wydaje się, że spotykam ich na ulicach. Wieś na której mieszkam już nie jest wsią, to podmiejska dzielnica choć w adresie nie mamy jeszcze miasta, domki zadbane, trawniczki od linijki, w kilku domach jest jeszcze jakaś gospodarka, zwierzęta, coś się uprawia. Reymontowskich Lipców już pod Krakowem nie znajdziemy, więc co nam zostaje: przeczytać książkę i z niej się dowiedzieć jak to na wsi bywało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz