Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

czwartek, 4 lipca 2013

smutno...

   Dziś zupełnie o czym innym niż książki. Od kilku lat pracuję w zamkniętym gronie kilku, no może kilkunastu osób. Gdy tu zaczęłam pracować, wszyscy na początku bali się mnie - bo to znajoma poprzedniej księgowej, a może też koleżanka dyrektorki? Dopiero prawie po roku dowiedziałam się skąd ten dystans. Później zrobiło się bardzo fajnie, wydawało się, że nieufność poszła w zapomnienie. No właśnie, to tylko mnie się tak wydawało, bo prawda jest zupełnie inna.
   Od kilku dni moja koleżanka z pokoju chodzi jakaś nabzdyczona, nie umiem jej wyczuć więc nie wiem o co chodzi. Ale nic to, może ma gorszy okres w życiu, może jakieś prywatne problemy, o których nie chce opowiadać. Tak myślałam do dziś, kiedy to oskarżycielskim tonem powiedziała mi, że wśród pracowników powstał ferment, bo część czuje się bezkarna i pewna, bo ma moje poparcie. To, że jestem w jakiś sposób ich przełożoną, nie oznacza że mam jakąś władzę sprawczą, o wszystkim decyduje dyrektor, który specjalnie nie liczy się z moim zdaniem, bo niejednokrotnie mnie o nie nawet nie pyta. A co do popierania kogokolwiek, to jestem ostatnią osobą, która może wywierać jakieś naciski. Zwykle to ja upominam się o premie dla tych którzy zasługują, tłumaczę aby pokazywać, że coś się zrobiło aby inni to doceniali - zwłaszcza szefostwo. Od dłuższego czasu to ja czuję się niedoceniana, nikt nie widzi ile pracuję, nowy dyrektor ani razu nie przyznał mi premii, a ja sama nie umiem iść i powiedzieć "to zrobiłam czy tamto zrobiłam, i należy mi się...". Umiem upomnieć się o kogoś, ale nie o siebie. A tu takie oskarżenia, że sympatyzuję z jakimiś grupami, że jestem stronnicza, że robię to na szkodę innych, a w razie zwolnień poświęcę swoja pracownicę, aby zatrzymać tą lubianą. Przykre to, gdy ktoś bliski, który cię zna tak cię ocenia. Mam wrażenie, że nigdy nikomu nie dałam powodów do takich oskarżeń, staram się być sprawiedliwa i troszczę się o pracowników niższych szczebli. Boli mnie gdzieś koło serduszka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz