Teraz czytam...

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes
"Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk

środa, 2 października 2013

Chłopcy z Placu Broni...

   Dawno temu (jakieś 25 lat) w szkołach czytało się lektury, nie ich fragmenty, a całe książki. Omawiało się na lekcjach przynajmniej jedną w miesiącu, prowadziło się zeszyt lektur, w nim wpisywało się autora, tytuł, rok wydania, streszczenie i robiło się rysunek związany z treścią powieści. Rozwijało to umiejętność czytania ze zrozumieniem, wypowiadania się, a także wyrabiało charakter pisma. Rywalizowało się o to, kto miał więcej zaliczonych pozycji w bibliotece, kto grubszy zeszyt lektur, lepsze ilustracje. Czytaliśmy więcej niż współczesne dzieciaki, bo nie było komputerów, telewizja jeszcze nie miała tylu kanałów, niejednokrotnie treść powieści była scenariuszem późniejszej zabawy na podwórku, czy szkolnej przerwie.
   Jest kilka takich książek, o których myślę z sentymentem, przez pryzmat wspomnień dziecięcych zabaw. Jedną z nich jest historia autorstwa Ferenc'a Molnara "Chłopcy z Placu Broni". Książka ta oderwała mnie od rzeczywistości, zapragnęłam zamieszkać na ubogim osiedlu robotniczym, byle tylko mieć paczkę przyjaciół, z którymi będę mogła bawić się w takie dzikie zabawy. Ja, jedynaczka mieszkająca na szarym końcu wsi, skąd wszędzie daleko, a po sąsiedzku nie ma dzieci, marzyłam o zabawach w bitwy, wojny, podchody, żeby pograć w piłkę musiałam jechać do centrum wsi, ale warto było, bo te chwile są bezcenne (jak w reklamie karty MasterCard).
"Chłopcy z Placu Broni" to książka właśnie o takiej dziecięcej, bezwarunkowej przyjaźni, o lojalności, honorze, które przedstawione są wśród grupki dzieciaków. Lektura tej książki wywołuje pozytywne emocje tak silne, że jako dziecko płakałam nad losem Nemeczka, wzruszałam się jego bohaterstwem, poświęceniem. Wydaje mi się, że takie właśnie lektury budują w odbiorcach pozytywne postawy, zmuszają do zastanowienia się jakim ja byłabym kolegą, jak bym się zachowała w chwili wymagającej podjęcia ważnych decyzji. Może dzisiaj ta opowieść jest nieco archaiczna, może moje dzieci nie zrozumiały by pewnych realiów, ale dlaczego współcześni autorzy dla dzieci czy młodzieży piszą o głupotach, wróżkach, magach i koszmarnych nastolatkach, a nie spróbują napisać czegoś ambitnego, z jasnym przekazem etycznym, moralnym, równocześnie zabawnego i wciągającego. Dlaczego?
Chłopcy z Placu Broni - Ferenc Molnár

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz